środa, 10 czerwca 2015

[kręgi]


Rano widziałam kręgi na wodzie. Rozchodziły się od miejsca, o którym natychmiast pomyślałam, że może ryba wyskoczyła albo ptak zanurkował, a może ktoś kamień cisnął do rzeki. W poszukiwaniu wyjaśnienia wędrowałam, a kręgi sobie. Coraz dalej, coraz słabiej. I wtedy jeszcze to pulsowanie tu w środku. Rozchodzący się rytm czegoś między sercem a oddechem. Jakby skrzydła. Albo jak wspomnienie dziecka w brzuchu. Albo jak poruszenie spotkaniem oczu. Oczy w oczy i kręgi; rozchodzą się, gasną. Żeby znowu poruszyć. Na chwilę. Na niewielką długą chwilę. Tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz