środa, 10 czerwca 2015

[kadry, słowa, słowa-klucze]


Idę powoli, patrzę na świat, mijam mężczyznę, lat może dziewięćdziesiąt. Ma najbardziej uśmiechnięte oczy, jakie widziałam. Mówi do mnie: „elegancka dama”. Bardziej nie mógł mnie rozśmieszyć. Idę dalej, zerkam w lustro mijanej witryny: dość zakręcona kolorowa czapka licealistki, płaszcz, buciory. Wyszukany komplement. Albo problemy ze wzrokiem. Ale w tym lustrze, wiem, widzę i czuję, błyszczą też oczy. Odbijają się we wzroku przechodniów.
Miła zaczepka, słowo powiedziane głośno, które odrobinę wybiega poza wyuczony dystans obowiązujący w naszej kulturze. Oby więcej takich kroków w pustą przestrzeń pomiędzy płytkami chodnikowymi. Oby więcej ludzkich uśmiechów, słów, spojrzeń, znaczeń, karmiących Istnienia czasem zbyt osobne.
Kilka dni później wychodzę, ważny dzień. Po raz pierwszy od może dziesiątek lat, zaplatam warkocz. Nie idzie mi to. „Krzywo” - komentuję do lustra. Siedmiolatek stoi niedaleko, zaciekawiony przygląda się kłosowi włosów na mojej głowie i mówi - „Jesteś zbyt piękna, żeby to docenić”.
Złotousty Chłopiec.
Bądźmy tacy właśnie.
Gdzieś między irytacją, pośpiechem, codziennością, znajdźmy czas na dobre słowa, na życzliwość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz