wtorek, 22 kwietnia 2014

proste

Patrzę w twarz śpiącego Dziecka i wiem już, dlaczego ostatnio tyle we mnie łez. Ten obraz też mnie wzrusza. Rozpoznaję to co czuję.

Wspomnienie spotkania. I Przyjaciel daleki choć bliski.

Człowiek, który otwiera moje serce, jest darem. Jakie to proste.

koniec czyli początek

Każda najdrobniejsza rzecz, która się wydarza teraz, ma znaczenie. Zupełnie jakby to był koniec świata.

miejsce

Rano w parku wiewiórka wbiega na drzewo. Ptaki gadają każdy po swojemu. Skaczą po gałęziach, po skałach. Starsza pani rozmawia z psem, mówi do niego czule jak do dziecka, o coś pyta. Mokro od rosy. Park okolony jest stromymi skalnymi ścianami. Otula mnie. To jedno z lepszych miejsc na ziemi. Czuję to otulenie na plecach. I dreszcz taki sam jak nad morzem.
Pochylam się i podnoszę kamień. Zabieram go ze sobą. Kiedyś, gdy jeszcze sama byłam kamieniem, ktoś a może coś zabrało mnie stąd. Niosę ten kamień w dół, wzdłuż Wisły, do mojego domu. Może minie jakiś czas olbrzymi i ten mój-nie mój kamień też wybierze się na spacer i poczuje swoje miejsce.

czwartek, 17 kwietnia 2014

istnienie

Ta pełnia jedzie po mnie jak walec drogowy.

Stoję i patrzę jak jedzie, czasem płaczę. Czasem nie wiem o co chodzi.

U mnie zwykle chodzi o relacje z mężczyznami.

Grają film. Nie jestem w roli głównej. Ale dotyka mocno, to nie jest pozycja widza. Serial. Trudno się znudzić. Sezon czwarty odcinek siedemdziesiąty siódmy. Wątki się mieszają. Nie nadążam. Czasem kręci się w głowie.

Zamykam oczy. Boję się. Otwieram. Znowu zamykam.

Nie ma dokąd uciec. Patrzę.

Wczoraj przed snem pojawił się kolejny puzzel układanki. I słowa, ważne, wtedy jeszcze nie do wypowiedzenia: mężczyzno, jeśli jesteś tatą dziewczynki, to bądź. Bądź blisko. Obecny. Mów jej, że jest ważna dla ciebie. Że ją kochasz. Że jest piękna. Że może być taka, jaka jest. Że taką ją kochasz. Z tym, jaka ona jest. Powiedz jej to, dopóki ona jeszcze nie poszła w świat. Powiedz jej to, dopóki ty sam mieszkasz na ziemi.

Zamykam oczy. Śnię.

Ten sen. Wolałabym znowu zamknąć oczy. Otwieram. Nie widzę.

Wołam dziś do przyjaciela: przytul. A potem mówię sobie: nie. Nie wołaj. Bądź. Nie zamykaj oczu. Nie zamykaj serca. Bądź.

To wszystko jest w ciszy. Otwieranie, zamykanie oczu.

Leżę. Cisza. Na to wszystko podchodzi do mnie syn, mały chłopiec. Pyta: "jak miał na imię twój tata?"

Zabrakło oddechu. Odzwyczaiłam się od tego, że on słyszy moje myśli.

Odpowiadam.

Pyta dalej: "Smutno ci, że umarł?"

Połykam łzy.

"Mnie by też było smutno, gdyby mi mama umarła."

Uśmiech przez łzy...  Ale ja żyję!

Uśmiecham się do tego cudownego chłopca. Mówię mu, jak bardzo go kocham. Moje oczy to mówią. Dłonie. Słowa. Moje istnienie tu.

środa, 9 kwietnia 2014

jak

Jak to się robi. Jak ja to zrobiłam. Że jestem szczęśliwa. Bo mam niewiele i jednocześnie ogromnie dużo. Żyję. Samo oddychanie. Nieprzeszkadzanie oddychaniu. Nieprzeszkadzanie. Pozwalanie, żeby. Żeby płynęła rzeka. I rzeka płynie. I to nie jest powód do szczęścia, to płynięcie. Samo płynięcie jest szczęściem. Dziecko jest szczęściem, bo jest. Dwie nogi, dwie ręce. Trochę słów. Trochę radości, trochę smutków, trochę kłopotów prawdziwych albo zmyślonych. Czas, ten który był i ten, który będzie. Śmierć, która jeszcze nie teraz. I strach, i miłość. Noc ciemna i słońce kiedyś tu, bo teraz po drugiej stronie. Człowiek. Człowiek jest szczęściem. Ten szczególny dar i traf, kiedy przydarza się Człowiek. Szczęście, że przychodzi sen, w nocy, w dzień. Że jest tutaj ciepło. Że rośnie drzewo, że sięga do nieba. Że wiosną jest białe i różowe. I pachnie obłędnie. I pada deszcz. A potem przestaje padać. Szczęście, że wszystko jest takie, jakie jest. Wtedy, kiedy jest.

wtorek, 1 kwietnia 2014

woda i ogień


pomiędzy

Byłam dziś na wakacjach. Tu niedaleko. Usiadłam w fotelu, piłam kawę, czytałam książkę. Pisałam, świętowałam, patrzyłam na ludzi, na rowery, na młode zielone za szybą. Muzyka przypominała czasy dawniejsze niż pamiętam. To ciekawe, że kwadrans wystarczy, żeby wejść do innej rzeczywistości. Tyle samo, żeby wrócić. I tak mogę sobie wędrować pomiędzy.
To co się wydarza, wyraźnie pokazuje mi, że istnienie światów równoległych jest tak oczywiste jak oddychanie.

królestwo

Obejmowałam dziś królestwo, w którym berłem jest młotek. Jedna szafka się udała. A druga jakoś inaczej. Jutro dokupię gwoździ, bo te co miałam, to połamałam. Za tą dużą górą, w ciemnym lesie podobno jest wiertarka. Uhm. Pójdę tam.