środa, 29 października 2014

o zapominaniu

Przede mną mężczyzna na wózku, wyszedł właśnie z kuchni Albertynów, a ludzie, co tam stoją w kolejce, pomogli mu wsiąść. Jedzie przede mną, kręci wielkimi kołami. Ma jedną rękawiczkę, prawą. Zatrzymuje się, nasuwa kaptur kurtki. Nieprzyjemna wilgoć wisi w mroźnym powietrzu. I krakowski zapach smogu, codzienny. "Jaki młody! I taki przystojny." - mówi starsza pani zawinięta w chusty.
Idę za tym mężczyzną i na niewielkim kawałku chodnika gasną wszystkie moje zmartwienia. "Mam nogi" - myślę. Czasem zdarza mi się zapominać o tym, co mam.

niedziela, 26 października 2014

kakao

"Be sensitive" - powiedział Bóg. I stało się. "Be vulnerable" - dodał. Wcielenie takie. Później kakao o 2:34 czasu zimowego. Europa wschodnia, prawy brzeg Wisły. Bóg ten może się cieszyć, na chwil trochę zaistniał tu i teraz jako projekcja ludzkiego umysłu, który dał rzeczom odpowiednie słowa o stwarzaniu.
Co innego Bogini. Ona nie mówi. Dotyka.
Oboje sobie siedzą na brzegu ceramicznego kubka. I Bogostwo, i człowiek rodzaju kobiecego wiedzą, że tak jak jest, jest dobrze. Nawet jeśli w którymś ze światów trwają aktualnie wyścigi do doskonałości. To dobrze jest tak, jak jest. Nawet z kakaem, co to trochę za wcześnie i trochę za późno. Nawet z kluczami zgubionymi po zewnętrznej. Z tym wszystkim i całą resztą.

środa, 22 października 2014

życie jako gra z czasem

Gdyby wyobrazić sobie, że czas jest rzeką (bo właściwie, czemu by nie?), to płyniemy, dryfujemy, zawracamy. Kiedyś tam wyparujemy. Zachmurzymy. Skroplimy, wsiąkniemy w ziemię. Napoimy drzewo, zabierze nas rzeka, do morza i dalej. I może jeszcze dalej.
Dziś są urodziny Brata. Nie wiem, gdzie i dokąd teraz płynie, jaką chmurą. Mnie płyną łzy. I tak jest dobrze.
A czas, to banalne tik tak, nic sobie z tego wszystkiego nie robi.
Zamiast jechać dziś rowerem, szłam wzdłuż Wisły w stronę kładki, w stronę morza. Inaczej jest iść niż jechać. Nie dość szybko jest iść. A świat wtedy inaczej wygląda. Pojawiają się szczegóły, które w pędzie niezauważone zaledwie migoczą, nim zdążą zaistnieć.
Świat wygląda zupełnie inaczej, kiedy zmniejszy się prędkość, na przykład stukrotnie.
Można popatrzeć, jak łabędź głaszcze pióra dziobem. Można zajrzeć w czyjeś oczy.
Różnie w życiu robimy: biegniemy, leżymy i wszystko pomiędzy tymi dwoma.
I czasem robimy to równocześnie. Część mnie realizuje cele, zadania, te małe na dziś i te na wiele lat. Robi, popycha, gna, dąży, nie ustaje. I inna część mnie, która potrzebuje być. Siedzieć przy stole, zapalić świeczkę, śpiewać, śnić, milczeć, patrzeć na sikorkę, co skacze po wyłysiałym drzewie za oknem. Patrzeć na Dziecko. Na to wszystko, czego nie widać w biegu.
One obie potrzebują przestrzeni. Ta, która biegnie i ta, która się zatrzymuje.
Światło księżyca w nowiu jutro się zatrzyma.
Na jedną małą chwilę.

piątek, 10 października 2014

poranek

Nie widać drugiego brzegu. Jest coś, czego nie widać. Podobnie można widzieć to, co nie istnieje. Z nieistnienia wyłaniają się łabędzie. Mgła oblewa ich białe ciała mlekiem. Żółtoczerwony liść odklejony od swojego drzewa błyszczy na asfalcie. Mężczyzna z aparatem celuje obiektywem w połowę łuku mostu; zmieścił w jednym kadrze widzialne i niewidzialne. Tak wygląda świat na tym obrazie. Tak wyglądasz ty, kiedy na ciebie patrzę. Siedzę i patrzę na drugi brzeg twoich dłoni. W trudnych do zrozumienia słowach, a może raczej tuż poza ich krawędzią, znajduję siebie wyłaniającą się z mgły.

czwartek, 9 października 2014

Kairos

Czas to pieniądz - tak jest w jednym ze światów. W innym - czas to przyjemność. Mój syn porusza się pomiędzy tymi dwoma. Patrzę, jak dziecko wchodząc w system edukacji, nabywa umiejętności zarządzania czasem. I że to wcale nie jest prosta i oczywista umiejętność, i że należy ona do kultury, a nie natury człowieka. Naturalnie człowiek je tyle czasu, ile je. Ubiera buty tyle czasu, ile ubiera. Zaczyna zabawę, wtedy kiedy zaczyna. Kończy wtedy, kiedy kończy. Nie ma życia w rytm dzwonków.
Tak robi też kamień, rzeka, kot, dąb, Księżyc.
Świat, który stworzyliśmy w tej części ziemi, jest poukładany inaczej. Rytm życia to tarcza zegara, strony terminarza, rubryki w tabelkach, w których linie wyznaczają porządek. Początek i koniec. Brak miejsca na cierpliwość. Bo cierpliwość mogłaby oznaczać, że cel nie zostanie osiągnięty. A nieosiągnięty cel jest stratą. Zasoby są ważne. Czas jest ważny. A pod rzędem równych liter powinno się narysować szlaczek. Dwie równoległe kreski i coś kolorowego pomiędzy nimi. Tak, żeby nie wystawało.

Słońce dziś prześwituje przez liście drzew na podwórku. Wsiadam na rower i jadę do szkoły, żeby się nie spóźnić. Modlę się o cierpliwość. O spokojne bycie pomiędzy światami. Jedną nogą na cyferblacie, drugą w chmurach.