poniedziałek, 20 stycznia 2014

widzenie subiektywne



Przeczytałam słowa, popatrzyłam na to zdjęcie. Pomyślałam "jaki piękny!" Patrzę dalej. Czułość. I jeszcze, czasem tak mam, że w obrazie twarzy wyraźnie przemawia do mnie jej asymetria.

Zauważyłam, że ten obraz się zmienia. Twarz, którą znam najlepiej, ta z lustra, każdego dnia wygląda inaczej. Czasami znam powody, dla których tak właśnie jest.

Ale wracam do twarzy ze zdjęcia. Patrzę na jej prawą i lewą stronę. I prawa zdaje mi się jasna, swobodna, lekka. A lewa... łzy były szybsze niż słowa. Poczułam ból. Lewa strona twarzy, którą symbolicznie postrzegam jako stronę kobiecą, boli. Boli mnie patrzenie na nią. Na zmęczenie, jakiś ciężar.

To nie wiedzieć czemu przypomina myśl, która jest we mnie od jakiegoś czasu. Myśl jak wyciągnięcie dłoni; sięgnięcie, zajrzenie w to miejsce. W mężczyźnie, jest coś. Coś jest między siłą a słabością. Pomiędzy tymi dwoma.

Koniec snu. Początek snu.

Kiedy pisałam te słowa, najpierw pomyliłam prawą z lewą. Pomyliłam słowa, znaczenia. Pomyliłam kobiece z męskim. Tę część mojego ziemskiego "ja", z którą utożsamiam się najbardziej, z tą częścią, w którą patrzę z fascynacją, dotykam, uzdrawiam. Zamieniliśmy się, ja i nie-ja. Zdarza się taka pomyłka, na chwilę.

niedziela, 19 stycznia 2014

na chwilę

Zmienię na chwilę temat.
Skończyłam czytać kolejną książkę.
Dotarło do mnie, że umrę. To ciało.
Głaszczę dłoń. Jeszcze jest moja.
Jest przyczepiona do mojej ręki. I do całej reszty.

powiedzieliśmy

- Nie wiem - powiedziałam.
A bóg odpowiedział, że to jest dobre.
I nastał wieczór dnia 15565.

piątek, 17 stycznia 2014

Jedna sekunda do przeżycia

Czytam wywiad ze Stephenem Hawkingiem. To jest rozmowa, którą przeprowadziła ze słynnym naukowcem Renee Weber już prawie trzydzieści lat temu. Weber we wstępie pisze o Hawkingu i jego intelektualnych fascynacjach, z czego moją uwagę przyciąga pierwsza sekunda po Wielkim Wybuchu. Pierwsza sekunda. Początek istnienia, początek czasu. I energia wielu umysłów, które wpatrzone są w tamtą chwilę. Robią to teraz. Wtedy, kiedy to się działo, nie wiadomo, kto w to patrzył. I w jaki sposób. O ile pytanie o patrzenie w tej pierwszej sekundzie ma jakikolwiek sens.

Myślę o moich ważnych sekundach. Takich, w które mogłabym patrzeć z podobną uwagą, fascynacją. Pierwsze, co przychodzi do głowy, to okolice śmierci i narodzin, tych obecnych we wspomnieniach. Drugie, to spojrzenie na tę sekundę, która jest właśnie teraz. Tylko Wielki Wybuch być może rządzi się innymi prawami, bo mnie czas wydaje się dziś większy. Widocznie zdążył urosnąć. Wszechświat się rozszerza.

Umieranie i rodzenie się trwa. Miłość trwa. Podróż trwa. Nawet ta jedna sekunda, tutaj, jeśli na nią popatrzę i ją usłyszę, z wszystkim co jest, zanurzona w rzece większej niż chwila na oddech. Za oknem szumią samochody. Powietrze orzeźwia. Myśli się kruszą.

Nadaję sekundom znaczenie, patrząc na nie. One nadają znaczenie mnie. Kiedy wyciągam taką jedną chwilę z całości, to niekoniecznie widzę wyraźniej. Niekoniecznie widzę. A kiedy zostawiam myśli i słowa, i pytania, choćby na chwilę, to ta chwila staje się czymś innym. Ja staję się czymś innym. "Wiem" staje się czymś innym.

Potem mogę z powrotem się wynurzyć. Tak, teraz jeszcze mogę to zrobić.

czwartek, 2 stycznia 2014

dzień dobry, Nowy Roku

Rozglądam się. Szukam dobrego miejsca na widowni. Nie rozumiem przedstawienia, w którym odgrywam kilka głównych ról, robię też za tło. Scenografia się zakurzyła. Kurtyna skrzypi. Reżyser umarł ze śmiechu albo tak mu się zdawało. Wszedł w tunel, miało być światło. Ktoś odpowiedzialny za to światło zatańczył, zapomniał się. Scenariusza nie było, na to się jednak wszyscy zgodziliśmy.

Popatrz tam w górę. Widzisz? Że się kręci? Zamknij oczy i popatrz.