sobota, 13 września 2014

różne miłości

Jak różne mogą być miłości, a właściwie to, co określamy takim słowem. Mam na myśli miłość do człowieka. Nie miłość jako naturę istnienia, wszystko przenikającą. Ale to, czym można wyrazić, nazwać relację "do".

Patrzę na Chłopca, którego duszą dobry los obdarował moje życie.

Zobaczyłam, że niczego od niego nie oczekuję. Nie potrzebuję, żeby był jakiś, albo nie był jakiś. Nie mam pomysłu na niego. Nie mam planu, marzenia. Cieszę się, że jest. Aż tyle.

A kiedy pomyślę o jakiejś innej relacji, a szczególnie o związku z bliskim mężczyzną (albo z samą sobą!), ileż tam pojawia się tego: "chciałabym".

Jak to dobrze kochać zamiast wymyślać.

Być zamiast chcieć.

Oddychać zamiast pragnąć.

poniedziałek, 8 września 2014

to się często nie zdarza

Słońce grzeje tuż przed pełnią. Rzeka płynie w stronę miasta. Jest cicho, siedzę na niskim brzegu u stóp akacji. Nie od razu ją zauważam. Wszystko się dzieje nie od razu. Potrzebuję czasu, żeby pozostawić szum, zgiełk, gwar. Tu ich nie ma, ale umysł dowiaduje się o tym powoli. Powoli wyłaniają się zmarszczki na wodzie, krążąca ważka, plusk w rzece, nie wiem co to; świergot, bzyczenie łąki, jasne plamy na falach - refleksy skał z przeciwległego brzegu, łopot liści. Coraz więcej kształtów, dźwięków, coraz mniej tego, kim jestem, tam gdzie zwykle bywam. Coraz mniej mnie.
Coraz bardziej głucho grzmi z oddali, niebo przymglone, ciepłe, chmurzaste. Zamykam oczy. Ziemia pode mną, zapach wody i wszystkiego, co z sobą niesie. Drzewa, te które stoją blisko siebie, one ze sobą rozmawiają.
Przyszłam tu, w to miejsce. I ono, to miejsce, przyszło do mnie. To się często nie zdarza. Żeby miejsca przychodziły.

o nauczycielu

Zdarzało mi się szukać nauczyciela. Znajdowałam na chwilę, a potem szłam dalej. Ta chwila była zbyt krótka, żeby poznać coś dobrze, a wystarczająco długa, żeby przeżyć zachwyt. Niektórzy moi nauczyciele (bardzo nieliczni) sami tak siebie nazywają. Inni może nawet nie wiedzą, że pełnili dla mnie taką rolę. Jeszcze inni należą do innych gatunków czy też światów, niż ludzie.
Dziś czytałam o nauczaniu i kiedy pomyślałam, kim jest dla mnie nauczyciel... to zobaczyłam taki obraz, że naprawdę dobry nauczyciel, któremu zadaję pytanie, najlepiej jeśli się uśmiechnie, potem zaprowadzi mnie na krawędź przepaści i lekko popchnie. Dołem płynie woda. Górą płyną chmury.

czwartek, 4 września 2014

bądź sobą

Bądź sobą. To dobre.

Jadę rowerem przez miasto. Mijam ludzi, z których każdy jakoś jest sobą. Na ławce przy zadrzewionej alejce siedzi dwóch mężczyzn, obok jednego z nich leży gruby wełniany koc, ogromnie gruby. Ten mężczyzna się uśmiecha. Myślę: idzie zima. Po drugiej stronie ulicy kolejka do darmowej kuchni. Rower jest szybki, obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie, a ja zostałam tam w kolejce. Z ludźmi, którzy mogą dziś coś zjeść. Patrzę z wysokości siodełka na bogactwo, które posiadam: niezły rower, ubranie, ciepły dom. Wzruszenie. Dotykam miejsca w gardle, tego miękkiego, i w sercu.
Myślę, jak to jest stać w kolejce po darmowy obiad. Jak to jest stać się tą Osobą. I też tą osobą, która gotuje dla ludzi, co tam stoją w kolejce. A potem tą starszą Panią, która idzie z pieskiem i przecina ścieżkę rowerową.
Na Plantach pierwsze brązowe kulki. Stuka kasztan. Z miękkiego miejsca i patrzenia na świat, który to świat raz jedzie w tył z prędkością poruszającego się roweru, a innym razem podąża razem ze mną, z tego miękkiego miejsca patrzę na kasztan. Czuję, jak to jest być tym owocem na drzewie, rosnąć tak długo, a potem pęknąć na słońcu i upaść, potoczyć się.
Już jestem kulką. Pękam. Spadam. Kręci mi się w głowie od tej podróży. Potrzebuję zwolnić.
Dalej świadomie wybieram zabawę w zmianę kształtu. Staję się mijanymi osobami. Czuję, jak to jest być tym panem z koralikami na szyi. A zaraz potem niską kobietą w opiętym żakieciku ze stukającymi obcasami. Jeszcze bardziej się kręci. To już nie grawitacja.
Zwalniam, bo ludzie idą. Stuk tuż. Zatrzymuję się, sięgam. Kasztan ledwie otwarty, kłuje mnie w palec. Dobrze, że tuż, a nie tu. Pakuję do plecaka. Wzdłuż Wisły, być rzeką. Być kobietą, która leży na ławce i jej brzuchem, głaskanym przez dłoń siedzącego obok mężczyzny. Wiatrem być w drzewach, we włosach albo gdziekolwiek.
Być ostrą igiełką na skorupce kasztana. Upaść z wysoka. Nie wiedzieć na co. Ukłuć w palec. Bez żadnej przyczyny, bez żadnego zamiaru. Poddać się sile ciężkości i wszystkim siłom, w ogóle się nie poddając. Być zmęczeniem nóg, rudym kotem na smyczy, skałą, dalekim krajem, dźwiękiem, miękkością ust, pragnieniem mężczyzny, cieniem. Być sobą. Tobą być.