piątek, 8 sierpnia 2014

to tylko słowa


Uwolnić pisanie od czytelnika. To raczej niemożliwe. Ale przynajmniej da się pomyśleć. Uwolnić to co piszę. Nie pisać dla ciebie ani dla ciebie. Dla siebie też nie pisać. To może najtrudniejsze.
Czytam kobiecą książkę (niepotrzebne, a wręcz szkodliwe wspieranie niczym nieuzasadnionych generalizacji). Ale ona przecież jest kobieca.
Mogę być męska. Będąc do bólu kobiecą, mogę być męska. Czasami.
Męski, kobiecy. Przymiotniki.
Kiedy piszę, mogę próbować coś robić ze słowami. To, co zechcę. Ze słowami, które, kiedy pozwolić im być, układają się w siebie. Słowa w pustym pokoju. Takie, które można z tej pustki wydostać. Na światło.
Kiedy pomyślę o tobie i usłyszę: "to jest takie kobiece", to zastanawiam się, co zrobić. Co wybrać. Co wybrać w słowach. Jak pisać. Dla kogo pisać. To bardzo robocze pytanie.
Które kojarzy mi się z równie ciekawym: "dla kogo oddychać?"
Słowa. Oddech. Pusty pokój. Ktoś, kto pisze.
I ten, kto oddycha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz