piątek, 14 grudnia 2012
moje są moje słowa
Bardzo utożsamiam się z tym, co piszę. Mieszkam w swoich słowach, żyję w swoich słowach, karmię się i nimi oddycham. Gdybym przestała pisać, byłabym kimś innym. Gdybym pisała coś innego, byłabym już nie tym, kim jestem. I chociaż one są takie okropnie ważne, to przecież moją prawdziwą naturą nie jest słowo. Wygląda na to, że może dusza utkana ze światła (jak to dusza) mieszka nie tylko w ciele, ale też w słowie.
Więcej. Słowo po to jest (i może przede wszystkim po to), żeby sięgnąć dalej. W stronę spotkania. Staje się okiem, dłonią, skórą, paznokciem. Język jako narzędzie komunikacji i jako organ zmysłu.
Jest w tym wszystkim trochę prawdy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz