piątek, 20 czerwca 2014

nietrwałość deszczu


Przypomniał mi się deszcz sprzed 27 lat. Byłam w Bieszczadach na jakimś młodzieżowym obozie. Wybraliśmy się we dwoje z chłopakiem na spacer. Tak się złożyło, że cała reszta była akurat gdzie indziej. To był dobry dzień. Długa droga, ludzie na tej drodze, spotkania, rozmowy, milczenie, zmęczenie, upał i potem deszcz. I jedna kurtka przeciwdeszczowa, pod którą szliśmy. Góra. Widok z góry.
Coś mi się podobało w tym chłopaku. Wtedy, w tym deszczu, on był ważny. A potem deszcz przestał padać.

Życie może być budowaniem domu. A może być wędrowaniem. 
Teraz mieszkam w byłym zajeździe. W tej kamienicy przed wojną ludzie trochę tu byli i zaraz jechali dalej. Czasem pewnie chronili się przed deszczem.
W snach od lat pakuję walizki, idę na pociąg.
W życiu rozmawiam z rzeczami. których mam tak dużo.
Ludzie. Kiedy pada deszcz, siadam z kimś i mówię, słucham albo milczę. Potem idę dalej. Ktoś idzie dalej. Dokądś. Do następnego deszczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz