wtorek, 20 maja 2014

rano


Rano siedzimy na przystanku tramwajowym. Spore miasto, niemała ulica. Słyszę znajomy odgłos silnika. Trzech mężczyzn na traktorze. Wygląda, że w pełnym biegu wezmą zakręt. Traktor lekko skręca i wjeżdża na chodnik, tylko odrobinę zwalnia, jedzie kawałek tym chodnikiem i zatrzymuje się pod sklepem. To jest sklep całodobowy. Jeden z pasażerów wyskakuje, robi konieczne poranne zakupy i zaraz ruszają dalej. Na pełnym gazie, omalże z piskiem opon.
Uśmiecham się szeroko. Chłopiec patrzy zachwycony na całą tę szybką akcję.
- Jakby to było, gdybym kupiła traktor? Najpierw podjeżdżamy pod budkę z preclami, a potem gnamy przez miasto do przedszkola - snuję fantazję.
Niebieskie oczy Dziecka robią się coraz większe, błyskają w nich figlarne ogniki.
- Tak, kup!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz