niedziela, 29 czerwca 2014

dziś czyli wczoraj


Zdawałam dziś egzaminy. Trzy. Dwa zdałam. 2:1 dla mnie.
Na jednym z poziomów postrzegania świata odniosłam jedną porażkę.
Jest też inny poziom i na nim poczułam się w pełni szczęśliwa. To jest ta "warstwa" świata, którą lubię bardziej. Związana jest z relacjami, z uważnością na drugiego człowieka, z dbaniem nie tylko o wynik, ale też o sposób komunikowania się, widzenia różnych stron i zgody na to, że można widzieć/myśleć/czuć inaczej. I można to otwarcie wyrazić, na swój sposób.
Kiedy mogę tak jak dziś, w miarę swobodnie przechodzić pomiędzy smutkiem, żalem, złością (bo oblałam) i szczęściem (bo oblałam w fajnych okolicznościach, a życie jest po prostu piękne), to ta perspektywa "wielowymiarowości" coś ważnego dla mnie otwiera.
Od całkiem niedawna przydarza mi się doświadczać jednocześnie smutku i szczęścia. To jest ogromnie zaskakujące, postrzegać to.
Przypomina mi się dzisiejszy sen: opowiadam w nim mojej kuzynce, że mi się śniła. I w tamtym śnie (w którym mi się śniła) opowiadałam jej, że mi się śniła.
Świat jest większy niż się śniło filozofom.
Mogę już śpiewać pieśń. Jest tu dość miejsca, żeby śpiewać pieśń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz