poniedziałek, 29 lipca 2013

takie tam, kulinaria


Ugotowałam właśnie zupę na późne śniadanie. Nie wiem, jak ją nazwać, bo takiej jeszcze nie robiłam. To trochę głupio gotować zupę, jak termometr w słońcu pokazuje 41, ale alternatywą było pójść do sklepu... i to sama nie wiem po co, może po lody truskawkowe.
W każdym razie zupa jest. Wsypałam za dużo kurkumy. Da się wsypać za dużo, wystarczy przechylić opakowanie z przyprawą i być myślami gdzieś indziej. Zupa wyszła blado. Może jakbym dodała ogórek kiszony? Nie mam ogórka. Ale mam cytrynę. Uhm, za kwaśna. No to trochę miodu. Gorzej. Ale fajnie, nigdy do zupy nie dodawałam miodu. Jeszcze… hmm.. co by tu jeszcze? Chili! Trafione. Ten miks jakoś się broni.

W życiu też tak mam, że robię coś, popełniam błąd. No to potem naprawiam. Naprawiając popełniam następny. Po ponad czterdziestu latach ćwiczeń… uczę się powoli doceniać błędy, które kiedyś tam popełniłam i dawać sobie prawo… do kolejnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz