środa, 31 lipca 2013
przez rzekę
Wieczór. Patrzysz, jak czeszę włosy przed lustrem. Całujesz mnie w policzek. Połykam łzę, wychodzę. Wiesz, że nie wrócę dzisiaj. Nadstawiam drugi, połykam to wszystko. Ciebie. Przyśniłeś mi się, to musiało tak być, że się przyśniłeś.
Rano. Jestem. Czeszę włosy. Zasłaniam ciało ubraniem. Przechodzę przez rzekę. Wsypuję do niej garść popiołu. Garść po tym, co płonie. Patrzę w dół. Fale są spokojne i głębokie, widzę tylko ich łagodne grzbiety. Kołyszą stadami, miękko. Nie wyłania się kształt. Serce rozsypane i całej reszty nieznaność. Ziemia kręci się wokół Słońca. Ja też.
Wieje wiatr.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz