sobota, 22 czerwca 2013

migawki z progu


*
Pracuję dziś w sklepie, w galerii wśród ładnych rzeczy. Ludzie wchodzą, wychodzą, uśmiechają się. Tu łatwo się uśmiechnąć. Czasem rozmawiamy, ot tak, o czymś.
Przed chwilą weszła kobieta. Zobaczyłam, a raczej poczułam jej piękno. Wyszła. Stanęłam w progu. Pomyślałam, że gdybym była mężczyzną, takim trochę odważnym mężczyzną, to spróbowałabym ją na chwilę zatrzymać. Nie wiem nawet po co.
Nie, tak naprawdę to nie musiałabym być mężczyzną, żeby to zrobić. Ale to by był przynajmniej jakiś realny pretekst, to bycie mężczyzną.
Odnajduję w sobie kogoś innego, niż mi się zdawało, że jestem. I w świecie odnajduję przestrzenie, pomiędzy.

*
Grzmi. Krople na chodnik, chłodzą. Prognoza pogody nie wie o deszczu. A może to nie deszcz, może to tylko tak. Stoję w progu.
Blisko, zaraz po przeciwnej stronie ulicy (to bardzo wąska uliczka), z zielonego opla wychodzi trzech mężczyzn. Otwierają bagażnik, wyjmują rzeczy, przebierają się. Przyciągają uwagę ich zielone stroje. Na to zakładają kamizelki kuloodporne. Na tylnym siedzeniu broń. Przypinają różne rzeczy do siebie. "Nie są fachowcami" - myślę, żeby osłabić efekt. Coś im tam spada. Magazynek stuknął o płytki. Ciemne okulary. Zieleń mundurów, auta - las by ich dobrze krył.
Grzmi. Słychać helikopter. Obok przechodzi dziewczyna, w ręku trzyma "Biegnącą z wilkami". Krople coraz bardziej.
Zauważam, że ci uzbrojeni mężczyźni wzbudzają mój niepokój. Świat wygląda inaczej przez chwilę, mniej zwyczajnie. Umysł chętnie by znalazł wyjaśnienie. I znajduje: może to ochrona, dwa kroki dalej jest bank; nie, to pewnie jakiś pokaz. Dwóch odchodzi, potem jeden wraca. Stoi przy aucie, patrzy w szybę, poprawia sobie beret. Takie bordowe berety mają, jakieś znaczki na mundurach, nie rozpoznaję.
Poprawia beret. Nie, to nie może być żołnierz, jakiś model. Może jednak film kręcą. Wsiada za kierownicę. Komunikują się z kimś zdalnie, mikrofony i głośniczki przy uchu. Potem scena: nadjeżdża czarne auto, to zielone wyjeżdża na środek, tarasuje przejazd. Mundurowych przybywa, w kilku mierzą z broni w kierunku czarnego samochodu. Rozglądam się za kamerą. Spokojnie, jest. Na czarnym bmw tabliczka "nowożeńcy". Młody w garniturze wysiada, z bagażnika wyciąga flaszki, daje okup. Młoda w bieli, całusy, szybkie uściski dłoni, powodzenia. Ktoś trąbi z tyłu. Ludzie chcą jechać, a nie ma jak wyminąć.
Przechodnie patrzą niepewnie na uzbrojonych, dużo tu turystów. Widzę, jak się zatrzymują, gasną słowa i uśmiechy, potem rozpoznają grę, idą rozbawieni dalej.

Przez chwilę myślałam o wojnie. Takie dotknięcie strachu, że mundur, broń, mogłyby nie być jedynie rekwizytem. I ta umowność świata, w którym prawdziwe miesza się z zamaskowanym, naturalne z mniej lub bardziej udaną reżyserką.

Przez niebo przetacza się burza.

*
Następną historię w swoim życiu zmyślę. Będzie taka jak chcę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz