Żyję zamiast umrzeć. Wcale nie z wyboru, to się dzieje przez przypadek.
Powietrze wpływa do płuc, napełnia je, potem wraca tą samą drogą. Nie jestem
niczym więcej niż ruchem powietrza. No może jeszcze czuciem. Smarowaniem chleba
pasztetem. Zdziwieniem czasem, że mogę chcieć. A potem brakiem zdziwienia, że
mogę przestać. No więc jestem tym wszystkim. I jeszcze planem na przyszłość, bo
przecież wiem, że przyszłość istnieje. Istnieje. Istnieje. Mówiłam już, że
istnieje? Skądś to wiem. Jestem wiedząca. Jestem inna od innych. Tak jakbym
weszła tu przez okno. Weszłam. I jeszcze
wyjdę, ale nie teraz. Jeszcze nie zapisałam wszystkich liter. Wszystkich
znaczeń. Kiedy napiszę, wyjdę. Nie wiem kiedy to się stanie. Nie mogę wiedzieć.
Tak jak nie mogę wiedzieć, dlaczego chcę i nie chcę jednocześnie. Dlaczego
jedna moja połowa żyje, a druga nie. Dlaczego oddech jednak płynie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz