Słowem da się dotknąć. Można też
być szaleńcem i próbować nazywać dotyk słowami. Najpierw trzeba odnaleźć język,
wybrać się w podróż do miejsca, w którym zaczyna i kończy się oddech. To jest
gdzieś pomiędzy, tam właśnie mieszka dotyk. Wydobyć dźwięki przynależące do
jednego i do drugiego świata, zatrzymać się, przestać biec dokądś, nie
przeoczyć tego, co jest. Stanąć tutaj i być. Ani pół kroku w tył, ani pół kroku
w przód, tylko tutaj. Wdech.
Wyciągnąć dłoń. Poczuć. Ciepło
skóry albo wcześniej jeszcze, tę niewidzialną granicę, za którą zaczynasz się
Ty, ale teraz jestem też Ja.
Takie dobre mgnienie czasu. I czucie.
Dotyk nie jest dawaniem ani przyjmowaniem. Dotyk jest byciem pomiędzy.
Dźwięki przemieniam w znaczenia. Wydobywam słowa. Tylko dotykiem można je czytać, zapisanym w pamięci ciała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz