piątek, 27 grudnia 2013

za co lubię światy w mojej głowie


Że są. Że są takie barwne. Że tak pięknie przemieniają rzeczywistość. Że smakują czasem lepiej niż poranna kawa.

Z tą poranną kawą to przesadziłam. Nie chcę jej zamieniać na najciekawsze choćby sny i marzenia. Tak, kawa zdecydowanie otrzeźwia.

Zapach.

Zapach nie jest tym samym co myśl o zapachu. Tak jak dotyk nie jest tym samym, co myśl o dłoni, która dotyka.

Zatrzymuję dłoń. Zatrzymuję myśl. Sen zatrzymuję.

Dziś jeszcze potrafię odróżnić smak kawy od tego, co się śni.

Wybieram świat, którym oddycham? Czy może świat wybiera mnie?

Stwarzam myślą? Otwieram oczy. Oczy patrzą. Kto widzi?

Dotykam granic siebie. Nie rozpoznaję. Pozwalam nie rozpoznawać.

Tak. Oczywiście kpię sobie z tego, że lubię światy w głowie. Czasem wolałabym zwyczajnie nie mieć głowy.

Sen trwa. Biorę miecz, odcinam głowę, w jej miejsce wyrasta nowa. A ten miecz... skąd on się wziął?

1 komentarz: