Z pewnością każdy zna powiedzenie „złość piękności szkodzi”. Przypomniało mi się dziś, kiedy rozmyślałam po tym, jak rano krzyczałam i na dokładkę trzasnęłam drzwiami. Złość nieoswojona, jeszcze potrzeba mi czasu, żeby się nauczyć, co z nią robić. Przede wszystkim, żeby móc wybrać, co zrobić.
Zaczęłam od tego, że przeprosiłam Pięciolatka za to, że musiał być świadkiem mojego burzliwego występu. Podejrzewałam, że było mu z tym trudno. Powiedział mi, że się bał.
Rozmawialiśmy chwilę o złości i o uczuciach. Potem wyjęłam kartki, kredki i
chociaż oboje bardzo rzadko to robimy, usiedliśmy do rysowania. Wybrałam fiolet
i nakreśliłam spiralę. Tytus był szybki i zanim wymyśliłam, co będzie na mojej
kartce, pochwalił się gotowym obrazkiem: „zobacz, jaka błyskawica!!! A to jest
tornado”. Błyskawica naprawdę zrobiła na mnie wrażenie. Tytus zaczął mówić o
tym tornado i co ono może. Poczułam energię w ciele i zapytałam, czy
zatańczymy. No i zatańczyliśmy to tornado. Mocno. Tytus jeszcze powiedział, że
tornado zabiera ludzi. Porywa ich do innego miasta. I tornado jest w niebie.
Tyle się dowiedziałam. I jeszcze więcej z samego tańca, z ruchu, z ciała.
Wróciłam później do swojego rysunku. Podwójna spirala
zwijała się albo rozwijała (zależy, z której strony patrzeć). Jak wir, jak ten taniec tornada sprzed chwili.
Dołożyłam do fioletu kolor, który Tytus nazwał „trochę woda, trochę trawa”,
trafnie. Tytus chciał rysować to samo, wybrał kredki w kolorach ognia i ziemi.
Długo nam zeszło na wypełnianiu konturów.
Złość wiruje, porywa, straszy; mówią, że odbiera piękność. Może
mówią tak ci, którzy wolą się bać, niż ją spotkać. Kiedy zatańczyć tornado,
kiedy zatańczyć złość, można poczuć, jak pulsuje krew, jak bije serce, jak ono żyje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz