niedziela, 7 października 2012

jawy i zjawy



We śnie zaginęło moje Dziecko. Obudziło mnie przerażenie i to przerażenie zamieszkało w brzuchu, chociaż po tej stronie jawy Dziecko spało za ścianą. Wiedziałam, że śpi, nie musiałam iść tam, żeby to sprawdzić. W tamtej nocnej rzeczywistości wszystko było równie wiarygodne, chociaż z perspektywy dnia bardzo dziwne, niepojęte.

Wracam do chwili przebudzenia i przypominam sobie ten strach. I mój umysł, który długo podążał za wydarzeniami nocy. Analizowałam postawę, słowa, mowę ciała osób, które nie chciały wziąć odpowiedzialności za zniknięcie Dziecka z przedszkola, zastanawiałam się, dlaczego policja mówi, że dziś już nie szuka, bo za późno, bo za ciemno.

Już nie spałam, już przekroczyłam granicę między światami, ale moje ciało nie wróciło całkiem. Byłam ze strachem i nawet teraz potrafię go poczuć sterując wyobraźnią. Ciało, myśli, uczucia, śniły wciąż we mnie przebudzonej.

Ze snem można pracować, można rozwinąć tę historię, szczególnie, jeśli jest bardzo poruszająca; istnieje wiele na to sposobów. Psychologia zorientowana na proces (a także np. analiza Jungowska, gestalt, psychodrama) proponuje, żeby postaci pojawiające się we śnie uznać za części śpiącego. Taki wewnętrzny nocny teatr, w którym jestem ja-która-śnię, ja-zaginione-dziecko, ja-niefrasobliwa-przedszkolanka, ja-policjant-który-ignoruje-problem, ja-ciemna-droga-do-domu… Jestem wszystkimi, którzy wstąpili na scenę. Wybieram postać, staję się nią i sprawdzam, co się pojawia. I za tym podążam. Aż do rozwiązania, zobaczenia niewidzialnego. Ciekawsze są postaci ze snu inne niż „ja”.

Nie wszyscy uznają ważność snów i jakiegokolwiek zajmowania się nimi. Po co mielibyśmy to robić? Zdaje mi się, że to kwestia przekonania o tym, czym w istocie jest sen i kim ja jestem wobec snu. Dla mnie sen to zanurzenie się w ciemną stronę duszy i pewien w tej ciemności błysk. W nocy, w ciemności, w przestrzeni, której nie kontroluję „normalnym” myśleniem, mogę poznać taką siebie (i nie tylko siebie), której w świetle dnia nie zauważam. Przedrzeć się na chwilę przez mgłę, wrócić i zaprzęgnąć uwagę i świadomość do tego, by tę mgłę pozwoliły odsłonić.

Arnold Mindell, twórca psychologii zorientowanej na proces (POP), badając sny, ale też symptomy pojawiające się w ciele, rozpoznał czy też postawił hipotezę, że śnienie nie jest domeną nocy. Śnimy nieustannie. Jest sobie „zwykła” rzeczywistość, ta w której teraz układam myśli, stukam w klawisze, słyszę jak spadają klocki, jak Dziecko walczy z niewidzialnymi przeciwnikami, słyszę krople deszczu na parapecie. Otóż ta rzeczywistość to wierzchnia warstwa większej całości. Jest część mnie, nazwana przez Mindella śniącym ciałem, która w nocy śni, ale w dzień też to robi, tylko ja w to nie patrzę. Potrzeba mi szczególnego rodzaju uwagi, żeby odkryć, poznać śnienie. A to śnienie przebija się do mojej świadomości, chce zostać zauważone, rozpoznane. Części mnie, które ignoruję, będą pukać. To są albo nieznaczne sygnały, powtarzające się trudności w relacjach, irytujące przypadkowe zdarzenia, synchroniczności.

Kiedy to nie wystarcza, kiedy nie zauważam sygnałów, ciało odzywa się głośniej, informacja przejawia się jako symptom, który już trudniej zignorować. Bo na przykład boli. Mogę wtedy grać dalej w udawanie, że mnie to nie dotyczy i wziąć lekarstwo na ból, ukryć go, zasłonić. Śniące ciało nie ustąpi i informacja może przejawić się jako choroba, staje się głośna, wyraźna, niemożliwa do zignorowania.

Jeszcze jeden krok w nocne obrazy i w śnienie. Pozostaje we mnie niedopowiedzenie, pytanie, zagadka; coś co jest kwestią bardziej wiary niż wiedzy. To pytanie o dwie strony świata. We śnie byłam tam, teraz jestem tu. Które z tych miejsc jest prawdziwe? Sen? Jawa? Wszystko?

Aborygeni wierzą, że śnienie jest tym, co stwarza cały świat. Stwarza w szczególności to, co nazywamy rzeczywistością, tą dotykalną, widzianą, słyszaną, możliwą do zmierzenia. Śnienie dla nich to źródło istnienia.

Wracam do zaginionego „w nocy” Dziecka. Jest we mnie ktoś, kto się gubi. Nie wiem jeszcze kto to. I co dalej… Zgubić się? Odnaleźć? Uciec do domu? Zaryzykować drogę pod górę przez mrok, noc i zarośla? Nie wiem i nie wymyślę. Jeszcze widzę mgłę. Jeszcze nie doświadczyłam tego co jest.

2 komentarze: