poniedziałek, 20 stycznia 2014

widzenie subiektywne




Przeczytałam słowa, popatrzyłam na to zdjęcie. Pomyślałam "jaki piękny!" Patrzę dalej. Czułość. I jeszcze, czasem tak mam, że w obrazie twarzy wyraźnie przemawia do mnie jej asymetria.

Zauważyłam, że ten obraz się zmienia. Twarz, którą znam najlepiej, ta z lustra, każdego dnia wygląda inaczej. Czasami znam powody, dla których tak właśnie jest.

Ale wracam do twarzy ze zdjęcia. Patrzę na jej prawą i lewą stronę. I prawa zdaje mi się jasna, swobodna, lekka. A lewa... łzy były szybsze niż słowa. Poczułam ból. Lewa strona twarzy, którą symbolicznie postrzegam jako stronę kobiecą, boli. Boli mnie patrzenie na nią. Na zmęczenie, jakiś ciężar.

To nie wiedzieć czemu przypomina myśl, która jest we mnie od jakiegoś czasu. Myśl jak wyciągnięcie dłoni; sięgnięcie, zajrzenie w to miejsce. W mężczyźnie, jest coś. Coś jest między siłą a słabością. Pomiędzy tymi dwoma.

Koniec snu. Początek snu.

Kiedy pisałam te słowa, najpierw pomyliłam prawą z lewą. Pomyliłam słowa, znaczenia. Pomyliłam kobiece z męskim. Tę część mojego ziemskiego "ja", z którą utożsamiam się najbardziej, z tą częścią, w którą patrzę z fascynacją, dotykam, uzdrawiam. Zamieniliśmy się, ja i nie-ja. Zdarza się taka pomyłka, na chwilę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz