czwartek, 4 kwietnia 2013

płeć duszy


Słyszałam taki pogląd, że dusza nie ma płci, ale ja, mieszkając w ciele, dziś niewiele o tym wiem. Żyję w ciele kobiety. I idę swoją ziemską drogą. Kiedy poznaję świat, odkrywam, dotykam, smakuję, odczuwam, myślę, przekraczam granice poznania ponad zmysłami, ponad tym, co zwykłam określać słowem „ja”, docieram do miejsca, którego nie umiem nazwać ani poczuć. Ale jednak próbuję nazywać. Próbuję spotykać się w tym nazywaniu z innymi, którzy idą, każdy swoją drogą.

I kiedy otwieram oczy, widzę (w takim ogromnym uproszczeniu) świat ciała stworzony przez Ziemię i kobiecą energię oraz świat umysłu stworzony przez energię męską.

Czytam, połykam słowa. Czytam od kiedy pamiętam. Nawet kiedy jeszcze nie rozumiałam, co czytam, litery były takie smaczne. Prawie wszystko napisali mężczyźni, przez wiele, wiele wieków. Literatura piękna, baśnie, traktaty, poematy, ewangelie, rozprawy naukowe, kodeksy prawa, katechizm, poezja, dziennik, sennik, spis powszechny ludności, historia wojen. Prawie wszystko to myśl mężczyzny. Tak, wśród poetów były kobiety, ale cała nauka, religia, filozofia, teologia, przeważająca większość literatury pięknej pochodzi z planety Mars. Taki jest porządek płci w fundamencie kultury europejskiej. W tej, która ukształtowała mój umysł, intelekt i poczucie piękna. I w znacznej mierze też świat duchowy. Bo jednym jest indywidualne doświadczenie ciszy, a drugim, nie mniej ważnym, nakładające się na to opinie, przekonania, prawdy wiary, porządek istnienia, logos. Dziś otworzyłam jedną z książek De Mello. Chciałam przeczytać coś o kobiecości. Ale jak mam szukać tam czegoś o kobiecości, to jednak nie ten adres. Może jeśli długo będę szukać, to znajdę. Tym razem się nie udało.  I pomyślałam o duchowości i o tym, czym jest moja duchowość wynikająca z tego, że jestem kobietą.

Samo przekroczenie granic męskiego świata w warstwie intelektualnej było dla mnie wyzwaniem, przejściem. Jest po prostu doświadczeniem transcendentnym. To przekraczanie czasem wyglądało jak walka. I bolało. Ból kierował do ciała, które jest najbliższe. Tam mieszka kobieta. W ciele, które pączkuje, rośnie, porusza się, przeciska się przez szczelinę istnienia do światła, wydobywa pierwszy krzyk i oddycha. Nieustająco oddycha. Z otwartymi oczami i wtedy, kiedy śni, oddycha. Aż do ostatniego wydechu. Potem wraca do łona Ziemi. Ciało kobiety przeżywa cud kreacji, dotyka życia, śmierci. Krwawi. Z rytmem księżyca przywołuje sen o życiu. Przypływ i odpływ, falowanie. Burze i cisza większa niż czarne niebo nocą. Taniec i głos z brzucha. Ekstaza, śmiech i łzy. Zamieranie na wiele długich zim. Rozkwitanie wiosną. Nic stałego. Dopóki żyje, płynie, przemienia się. Kobieta. Ciało. W tym miejscu znajduję swoją duchowość. W tym miejscu ją dopełniam. Z tego miejsca mogę się spotkać z mężczyzną.

Odkrycie w sobie kobiety to początek drogi do doświadczenia jedności. Kiedy już nie ma podziału na ciało i duszę, na sacrum i profanum. Bo wszystko jest święte.

Duchowość w wymiarze szerszym niż indywidualne doświadczenie, na przykład w religii, nie uwzględnia kobiecej energii, wręcz ją wypiera. Wiedza, która może objąć wszystko, jest naprawdę unikalna. I to nie dotyczy wyłącznie naszego kręgu kulturowego. Tradycyjna tantra i inne pradawne tradycje kultu Bogini, tajemna wiedza, o której nie można przeczytać, a której można doświadczyć poprzez przekaz i lata praktyki. Ważne przestrzenie, w których duchowość otwiera się na pełnię Życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz