Słyszałam taki pogląd, że dusza nie ma płci, ale ja, mieszkając w ciele, dziś niewiele o tym wiem. Żyję w ciele kobiety. I idę swoją ziemską drogą. Kiedy poznaję świat, odkrywam, dotykam, smakuję, odczuwam, myślę, przekraczam granice poznania ponad zmysłami, ponad tym, co zwykłam określać słowem „ja”, docieram do miejsca, którego nie umiem nazwać ani poczuć. Ale jednak próbuję nazywać. Próbuję spotykać się w tym nazywaniu z innymi, którzy idą, każdy swoją drogą.
I kiedy otwieram oczy, widzę (w takim ogromnym uproszczeniu)
świat ciała stworzony przez Ziemię i kobiecą energię oraz świat umysłu
stworzony przez energię męską.
Czytam, połykam słowa. Czytam od kiedy pamiętam. Nawet kiedy
jeszcze nie rozumiałam, co czytam, litery były takie smaczne. Prawie wszystko
napisali mężczyźni, przez wiele, wiele wieków. Literatura piękna, baśnie,
traktaty, poematy, ewangelie, rozprawy naukowe, kodeksy prawa, katechizm,
poezja, dziennik, sennik, spis powszechny ludności, historia wojen. Prawie
wszystko to myśl mężczyzny. Tak, wśród poetów były kobiety, ale cała nauka,
religia, filozofia, teologia, przeważająca większość literatury pięknej
pochodzi z planety Mars. Taki jest porządek płci w fundamencie kultury
europejskiej. W tej, która ukształtowała mój umysł, intelekt i poczucie piękna.
I w znacznej mierze też świat duchowy. Bo jednym jest indywidualne
doświadczenie ciszy, a drugim, nie mniej ważnym, nakładające się na to opinie,
przekonania, prawdy wiary, porządek istnienia, logos. Dziś otworzyłam jedną z
książek De Mello. Chciałam przeczytać coś o kobiecości. Ale jak mam szukać tam
czegoś o kobiecości, to jednak nie ten adres. Może jeśli długo będę szukać, to
znajdę. Tym razem się nie udało. I
pomyślałam o duchowości i o tym, czym jest moja duchowość wynikająca z tego, że
jestem kobietą.
Samo przekroczenie granic męskiego świata w warstwie
intelektualnej było dla mnie wyzwaniem, przejściem. Jest po prostu
doświadczeniem transcendentnym. To przekraczanie czasem wyglądało jak walka. I
bolało. Ból kierował do ciała, które jest najbliższe. Tam mieszka kobieta. W
ciele, które pączkuje, rośnie, porusza się, przeciska się przez szczelinę
istnienia do światła, wydobywa pierwszy krzyk i oddycha. Nieustająco oddycha. Z
otwartymi oczami i wtedy, kiedy śni, oddycha. Aż do ostatniego wydechu. Potem
wraca do łona Ziemi. Ciało kobiety przeżywa cud kreacji, dotyka życia, śmierci.
Krwawi. Z rytmem księżyca przywołuje sen o życiu. Przypływ i odpływ,
falowanie. Burze i cisza większa niż czarne niebo nocą. Taniec i głos z
brzucha. Ekstaza, śmiech i łzy. Zamieranie na wiele długich zim. Rozkwitanie
wiosną. Nic stałego. Dopóki żyje, płynie, przemienia się. Kobieta. Ciało. W tym
miejscu znajduję swoją duchowość. W tym miejscu ją dopełniam. Z tego miejsca
mogę się spotkać z mężczyzną.
Odkrycie w sobie kobiety to początek drogi do doświadczenia
jedności. Kiedy już nie ma podziału na ciało i duszę, na sacrum i profanum. Bo
wszystko jest święte.
Duchowość w wymiarze szerszym niż indywidualne
doświadczenie, na przykład w religii, nie uwzględnia kobiecej energii, wręcz ją
wypiera. Wiedza, która może objąć wszystko, jest naprawdę unikalna. I to nie
dotyczy wyłącznie naszego kręgu kulturowego. Tradycyjna tantra i inne pradawne
tradycje kultu Bogini, tajemna wiedza, o której nie można przeczytać, a której
można doświadczyć poprzez przekaz i lata praktyki. Ważne przestrzenie, w
których duchowość otwiera się na pełnię Życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz